Z wielkim żalem informujemy, że 22 czerwca 2021 r. zmarł Prof. Dr. Dr. h.c. mult. Marcus Lutter, wybitny ekspert w dziedzinie niemieckiego prawa prywatnego, profesor Uniwersytetu w Bonn, inicjator współpracy między Wydziałami Prawa w Bonn i Warszawie. Współzałożyciel Szkoły Prawa Niemieckiego, doktor honoris causa Uniwersytetu Warszawskiego, odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej za wkład w dzieło polsko-niemieckiej współpracy w dziedzinie nauk prawnych.
Przyjaciel studentów Szkoły Prawa Niemieckiego, zawsze życzliwy, zaangażowany i chętny do pomocy. Tak go zapamiętamy.
Społeczność Szkoły Prawa Niemieckiego
Dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego
Rektor Uniwersytetu Warszawskiego
W październiku 2021 r. Rada Wydziału Nauk o Państwie i Prawie Uniwersytetu w Bonn oraz Rada Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego podjęły uchwałę o nadaniu Szkole Prawa Niemieckiego imienia Prof. Marcusa Luttera. Prof. Lutter był jednym z głównych inicjatorów założenia Szkoły Prawa Niemieckiego. Jego dzieło do dnia dzisiejszego przyczynia się do pogłębiania relacji między Polską a Niemcami tak na płaszczyźnie gospodarczej, jak i obywatelskiej czy osobistej. Dzięki spotkaniom niemieckich wykładowców z polskimi studentami nawiązywane są kontakty naukowe, które nierzadko przeradzają się w wieloletnie przyjaźnie. Dzięki znajomości języka i prawa niemieckiego Absolwenci SPN często wybierają polsko-niemiecki profil swojej ścieżki zawodowej.
Poniżej prezentujemy osobiste wspomnienia Prof. Mirosława Wyrzykowskiego o Profesorze Lutterze. Pod nimi publikujemy krótką autobiografię Prof. Luttera.
Serdecznie zachęcamy do lektury obu tekstów o jakże ciekawej i inspirującej osobie Prof. Marcusa Luttera.
Prof. Mirosław Wyrzykowski
Wspomnienie Prof. Marcusa Luttera
Pierwsze moje spotkanie z prof. M. Lutterem miało miejsce 3 maja 1996 r. w Bonn. Uczestniczyłem, jako prodziekan Wydziału Prawa i Administracji UW, w uroczystościach rocznicy Konstytucji 3 Maja, których współgospodarzem był Wydział Prawa Uniwersytetu w Bonn. Pamiętam spacer wzdłuż zachwycającego Renu , koncert orkiestry Filharmonii Narodowej oraz rozmowy z moim gospodarzem. Rozmowy to były raczej odpowiedzi na pytania dotyczące sytuacji w Polsce: politycznej, ekonomicznej, społecznej, także sytuacji na uczelniach wyższych. Ale przede wszystkim pytania o stan prawa, nauczanie na wydziałach prawa, zainteresowanie prawem obcym. Pierwszym efektem było pytanie, czy byłbym gotów zaangażować się w wydanie w języku polskim zbiorowego opracowania pod red. M. Luttera i J. Semmlera Rechtsgrundlagen freiheitlicher Unernehmenwirtschaft. Zaszczycająca propozycja, ale także wielka odpowiedzialność. Efektem intensywnej pracy tłumaczy i redaktorów C. H. Beck i ogromnego zaangażowania inicjatora publikacji ukazała się rok później książka, której polski tytuł brzmiał Podstawy prawne gospodarki rynkowej Warszawa 1997, C. H. Beck s. 397.
Drugi wątek naszej ówczesnej rozmowy dotyczył możliwości i celowości stworzenia w ramach Wydziału Prawa i Administracji UW najpierw kursu prawa niemieckiego, który natychmiast przekształcił się w Szkołę Prawa Niemieckiego. Założycielami Szkoły były wydziały prawa w Bonn i w Warszawie, ale od początku było wiadome, że spiritus erectus to M. Lutter. Przekonał profesorów i docentów swojego wydziału do idei Szkoły, przekonał Deutscher Akademischer Austauschdienst (DAAD), Deutsche Stiftung fur Internationale Rechtliche Zusammenarbeit oraz Fundację im. R. Boscha do finansowania tego niezwykłego, precedensowego przedsięwzięcia. Precedensowego także w tym znaczeniu, że Szkoła warszawska stała się wzorcem i punktem odniesienia dla podobnych Szkół powstałych w następnych latach na innych polskich uniwersytetach.
Rozpoczęliśmy wspólną pracę od rozmowy dotyczącej modelu organizacji i funkcjonowania Szkoły. Przede wszystkim kryteriów przyjęcia studentów do Szkoły, znajomość języka niemieckiego jako warunku studiów, mechanizmu wyrównywania szans językowych w postaci kursu prawniczego języka niemieckiego poprzedzającego rozpoczęcie semestru, rytmu zajęć weekendowych, kryteriów zaliczania poszczególnych przedmiotów i całego kursu, mechanizmów trwałych więzi absolwentów ze Szkołą, możliwości uzupełnienia wiedzy prawniczej i umiejętności zawodowych w niemieckich kancelariach adwokackich i prawniczych departamentach przedsiębiorstw. A także szans na uzupełnianie studiów prawniczych w ramach programu LLM na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Bonn.
I jeszcze jedno: punktem honoru prof. Luttera był bezpłatny, dla studentów, charakter przedsięwzięcia jakim była Szkoła. Przed powstaniem Szkoły były już dwie inne szkoły prawa obcego: angielska i amerykańska, ale były to przedsięwzięcia komercyjne. Szkoła Prawa Niemieckiego miała być instytucją akademicką we wszystkich jej wymiarach, także finansowym. Zewnętrzne źródła finansowania pozwoliły na ponad dwudziestoletnie utrzymanie modelu Szkoły bez opłaty czesnego. Zarazem konieczne jest podkreślenie, i wyrażenie najwyższego uznania, że wszyscy wykładowcy wykonywali swoje obowiązki pro bono. To też jest szczególna cecha Szkoły, wynik lutterowskiego rozumienia istoty uniwersytetu.
Cecha, która uderzała od pierwszej chwili organizacji tego przedsięwzięcia, to niezwykła, niezmordowana staranność prof. Luttera, by Szkoła pod każdym względem była wzorcem doskonałości: poziomu nauczania, organizacji procesu dydaktycznego, etosu akademickiego, odpowiedzialności studentów za podjęte zobowiązania wynikające ze studiów prawa niemieckiego. Wymiar doskonałości nadawany był zawsze jako Auftakt – by podkreślić Jego miłość i znawstwo muzyki – przez wykład inauguracyjny, przedstawiany przez najwybitniejszych przedstawicieli niemieckiego świata prawniczego, zarówno akademickiego i praktyki prawniczej na szczeblu organów publicznych i na szczeblu praktyki w sferze stosowania prawa, także przez podmioty gospodarcze. Uniwersytet Warszawski, Wydział Prawa i Administracji i studenci Szkoły byli honorowani obecnością m. in. J. Limbach, K. Biedenkopf, G. Hirsch, P. Kirchhof, U. di Fabio, G. Schwan, K. Dedecius, H.-J. Papier, B. Zypries, W. Hassemer, K. Schmidt, D. Grimm, Th. von Danwitz, J. Masing, Ch. Hohmann-Dennhardt, Th. Kremer czy S. Baer. P. Hemeling, P. Huber, A. Wittig, TERAZ P. Hommelhoff.
Przedmiotem wykładów inauguracyjnych były zawsze zagadnienia fundamentalne, mające znaczenie dla rozumienia rzeczywistości prawnej, w wymiarze krajowym i europejskim. Przykładowo było to zagadnienia oddziaływania konstytucji na prawo prywatne; Europejska Karta Praw Podstawowych,; prawa podstawowe jako system wartości; prawo a język; polityka i zaufanie; jednolity porządek prawny jako trwały postulat do urzeczywistnienia; socjalne państwo prawa czy ochrona praw podstawowych w orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości UE. Wykłady przedstawione przez pierwsze dwadzieścia lat Szkoły dostępne są w książce Na drodze do wspólnoty kultury prawnej II Auf dem Wege zur Gemeinschaft der Rechtskultur II Hrsg. Marcus Lutter , W.-H. Roth, Mirosław Wyrzykowski, Warszawa 2016 wydanej przez niezawodnie życzliwe, wierne idei prawniczej wspołpracy polsko-niemieckiej wydawnictwo C.H. Beck.
Szkoła Prawa Niemieckiego jest także platformą refleksji naukowej, poprzez seminaria i konferencje prawników polskich i niemieckich. Spośród wielu wspomnę wydarzenie, które miało miejsce w początkowym okresie kryzysu konstytucyjnego zapoczątkowanego w 2015 r. i kontynuowanego w latach następnych dramatycznego procesu niszczenia konstytucji przez konstytucyjne organy państwa. Była to konferencja Państwo konstytucyjne z udziałem niemieckich i polskich sędziów Trybunałów Konstytucyjnych. Przedstawione zostały referaty dotyczące takich zagadnień jak istota państwa konstytucyjnego; istota demokratycznego państwa prawnego; zdolne do obrony państwo konstytucyjne; o zagrożeniu dla państwa konstytucyjnego; Unia Europejska jako wspólnota konstytucyjna oraz godność człowieka- wolność – równość czyli triada fundamentalnych praw człowieka. Niezawodne wydawnictwo C. H. Beck opublikowało materiały konferencyjne w postaci książki Państwo konstytucyjne Der Verfassungsstaat, Warszawa 2017.
Zarówno treści wykładów inauguracyjnych, wykłady kursowe jak i problematyka konferencji naukowych wskazują jak bardzo trwałym elementem curriculum studentów Szkoły jest prawo europejskie i jego wartości. Pamiętam także tyleż podniosłą, co radosną atmosferę inauguracji roku akademickiego 2004/2005 i wzruszenie wszystkich obecnych na Sali gdy M. Lutter przedstawiał historyczny, polityczny, prawny i moralny wymiar członkostwa Polski w Unii Europejskiej. I Jego osobistą radość i satysfakcję z tego wydarzenia.
Profesor M. Lutter był wyjątkową osobowością, odciskając na każdym piętno swojej renesansowej wielkości i arystokratycznej wspaniałości. Był niezwykle skromny, przyciągał ludzi i zarazem każdy natychmiast znał swoje miejsce w zawodowych czy prywatnych z Nim relacjach. Był widoczny z daleka: siwe włosy sięgające prawie ramion, wspaniale kolorowy kaszmirowy szal, energiczny krok, głowa zawsze skręcona w kierunku rozmówcy, błysk w oku na sygnał o sukcesach Szkoły czy propozycji koncertu w filharmonii lub spektaklu operowego. Bowiem muzyka była częścią Szkoły. Inauguracja roku akademickiego zawsze miała miejsce z udziałem kwartetu lub kwintetu smyczkowego. Pamiętam pierwszą inaugurację, kwartet rozpoczął grę, ale studenci nie zauważyli lub może uznali, że to taka nieważna część programu. Profesor Lutter wstał, odwrócił się do studentów, położył palec na ustach i studenci …. zrozumieli, że nie jest „muzyka do kotleta”. Ważna, mocna lekcja kultury i zachowania, tak dobrze zapamiętana, że nigdy się nie powtórzyła.
Każdy, kto pracował z Prof. Lutterem, zapamiętał jeszcze jedną wyjątkową cechę, a mianowicie gotowość do uznania i pochwały sukcesów studentów i osób organizujących prace Szkoły. Gdy wydarzyło się coś dobrego, gdy udało się załatwić sprawy wydawałoby się niemożliwe do załatwienia, gdy zdarzyło się coś dobrego w życiu prywatnych lub w sferze publicznej wiedzieliśmy, jak będzie Jego reakcja. Zawsze to było skomentowane jednym słowem „fantastisch”. „Fantastisch” to dla mnie przydomek i symbol Marcusa Luttera. Tylko On miał taką sumę takich cech, że jeżeli ktokolwiek zasłużył na szczególną, jedyną w swoim rodzaju syntezę właściwości, to ta synteza brzmi „fantastisch”.
Bardzo serdecznie zachęcamy do lektury krótkiej autobiografii Profesor Luttera, która ukazała się na łamach czasopisma Zeitschrift für Unternehmens- und Gesellschaftsrecht. Poniżej publikujemy pierwszy fragment wspomnień. Zachęcamy do pobrania całego tekstu w JĘZYKU POLSKIM lub w JĘZYKU NIEMIECKIM.
Nikt nie śpiewał nad moją kołyską o profesurach w Bochum i Bonn, a tym bardziej o niedoszłych profesurach w Wiedniu, Tybindze, Gießen i Berlinie. Byłem całkiem normalnym chłopcem, przeciętnym uczniem, który w wieku 15 lat chciał zostać piekarzem, do czego nie dopuściła moja matka. Kiedy później w szkole pojawiło się dwóch pełnych zaangażowania, młodych nauczycieli niemieckiego i francuskiego, cieszyłem się, że zostałem. Po powrocie ojca z rosyjskiej niewoli z przyszłego piekarza zrobił się, za ojcowskim przykładem, przyszły notariusz.
Pierwszy rok studiów w Monachium był wspaniały: wypełniony jazdą na nartach, żeglowaniem, muzyką i teatrem, i tylko w niewielkim stopniu prawem – profesorowie byli po prostu okropni. Od trzeciego semestru przeniosłem się więc do Fryburga, gdzie dzięki Gustavowi Böhmerowi, Fritzowi von Hippelowi i późniejszemu promotorowi mojej rozprawy doktorskiej, Horstowi Müllerowi, stałem się szczęśliwym studentem, głównie na ich seminariach raczej niż na wykładach. Po uzyskaniu doktoratu z obszaru europejskiego prawa małżeńskiego i egzaminach zawodowych zostałem asesorem notarialnym u notariusza w Kaiserslautern, dra Krehbiela, wielkiego znawcy i eksperta od prawa spółek. Do tego momentu nie miałem pojęcia o swoim nowym zawodzie, ponieważ nie lubiłem uczącego tej tematyki we Fryburgu profesora von Caemmerera, i to z wzajemnością. O ile ten pierwszy zbieg okoliczności był istotny, o tyle kolejny – jeszcze bardziej. Prezesem izby notarialnej w Palatynacie był wówczas Johannes Bärmann, notariusz w Ludwigshafen i profesor zwyczajny na nowo utworzonym przez Francuzów Uniwersytecie w Moguncji. Wraz z żoną Francuzką mieli sympatyczny zwyczaj raz w roku zapraszać na kawę zrzeszonych w izbie asesorów wraz z partnerkami. Tak też było i w roku 1958, w którym się znajdujemy. Niedługo przedtem doszło do podpisania Traktatu ustanawiającego Europejską Wspólnotę Gospodarczą, i Bärmann poinformował nas, że izba adwokacka w Paryżu planuje wielki kongres w celu stworzenia europejskiej spółki akcyjnej. Nasz gospodarz miał być jednym ze sprawozdawców na kongresie i jego zda-niem my też powinniśmy pojechać. Lutterowie naturalnie pojechali i spędzili kilka dni w olśniewającym Paryżu oraz na kongresie, jakiego nie sposób porównać z żadnym późniejszym: przed miejscami dla uczestników stały dwa wielkie szkarłatne fotele, na których zasiadali minister sprawiedliwości i kardynał. Proszę pomyśleć: musiało minąć kolejne pół wieku, nim uchwalono rozporządzenie o europejskiej spółce akcyjnej. Jednak na zakończenie kongresu państwo Bärmannowie zaprosili Lutterów na obiad w restauracji Alsacienne. Wtedy to, w trakcie pauzy w konwersacji, Johannes Bärmann rzekł dosłownie tak: „A czemu właściwie nie robi pan habilitacji?”. Siedziałem jak rażony piorunem, bo myśl o habilitacji nie przeszła mi nawet przez głowę. Możliwe, że w tym czasie nawet nie wiedziałem, co to takiego. W drodze powrotnej do Kaiserslautern wraz z moją żoną Rebeką stwierdziliśmy, że miną jeszcze cztery lata, zanim będę mógł otworzyć własną kancelarię notarialną. Dlaczegóż nie miałbym więc zająć się czymś innym niż dobrze mi znaną pracą asesora? Niemiec-ka wspólnota naukowa zaoferowała, że sfinansuje zawieszenie w czynnościach notarialnych, i rozpocząłem badania nad zapisaną w Traktacie EWG harmonizacją prawa (art. 54 ust. 3 lit. g), które prowadziłem w Strasburgu, Brukseli, Utrechcie, Paryżu i Rzymie – zresztą bardzo często w obecności Rebeki i malutkich dzieci. W tychże krajach i w tym czasie zawarłem przyjaźnie na całe życie, a także pozyskałem – również na całe życie – partnerów zawodowych w Europie kontynentalnej.
Uzyskałem habilitację i powołanie na notariusza, i rodzina Lutterów osiadła w najmniejszym miasteczku Nadrenii-Palatynatu – Rockenhausen. Stąd co środę jeździłem na wykład i seminarium z Bärmannem do Moguncji i byłem całkowicie zadowolony z życia.
Zachęcamy do pobrania całego tekstu w JĘZYKU POLSKIM lub w JĘZYKU NIEMIECKIM.